Pamiętasz jak „my” w ogóle
powstaliśmy?
To proste, ja zaczynałam pracę jako asystentka twojego
trenera, a ty już od sezonu występowałeś w Bydgoszczy.
Zaczęło się od niewinnych uśmiechów na treningach, lekkich
pogawędek w wolnym czasie. Z czasem przeobraziło się w coraz to bardziej
bliższe relacje. Po jakimś czasie, zrobiłeś pierwszy krok zapraszając mnie na
randkę. A później na kolejne i kolejne.
Ciągnęło nas ku sobie, pasowaliśmy do siebie. Chłopaki
mówili, że odkąd pojawiłam się w zespole, ty się zmieniłeś. Ponoć na lepsze.
Często chodziliśmy na spacery, jedliśmy razem obiad,
podwoziłeś mnie po treningu do domu, czasami chodziliśmy z chłopakami na imprezy.
Ale wtedy jeszcze nie byliśmy parą.
Pamiętam, w jak bardzo pokręcony sposób wyznałeś mi, że mnie
kochasz.
Teraz się zastanawiam, czy jakiekolwiek z twoich słów było
szczerą prawdą.
Pakowałam potrzebne
rzeczy do dużych toreb, zbierałam z boiska porozrzucany sprzęt. Trening
skończył się pół godziny temu, poza mną i ochroniarzami nikogo nie było na
hali. Właśnie zapinałam torbę chcąc przenieść ją do kantorka, gdy w całej hali
zgasło światło. Szybko się wyprostowałam i odwróciłam. Nic nie widziałam, wszędzie
była ciemność. Na początku pomyślałam, że to jakaś awaria, ale gdy usłyszałam
kroki przestraszyłam się nie na żarty.
-Kto tu jest? –
zapytałam z przerażeniem.
Odpowiedzi niestety
nie uzyskałam.
Odwróciłam się z
powrotem do jednej z toreb chcąc po omacku wyszukać jakikolwiek przedmiot,
który mógłby posłużyć mi za narzędzie obronne.
Odgłosy kroków stały
się coraz bardziej donośne, ktoś się zbliżał. Już miałam zamiar krzyczeć, ale
ktoś złapał mnie pasie i podrzucił do góry. Donośny śmiech rozszedł się echem
po całej sali.
-Nie bój się, przecież
to tylko ja! – powiedziałeś wesoło, podchodząc ze mną na rękach do najbliższego
włącznika światła. Ujrzałam twoją roześmianą twarz, niebieskie oczy i jeszcze
wilgotne po prysznicu włosy.
-Boże, nawet nie wiesz
jak się przestraszyłam! – odfuknęłam zeskakując z twoich rąk.
-Oliwia, bo jest taka
sprawa. – powiedziałeś nieco zakłopotany.
-Jaka? – spytałam
zaciekawiona.
Zacząłeś się śmiesznie
jąkać, ale gdzieś pomiędzy tym bełkotem dało się wyczytać „chciałbym, żebyś została moją dziewczyną” z twoich ust.
Zaśmiałam się wesoło,
wspięłam się na palcach najwyżej jak mogłam i lekko musnęłam zaróżowione usta.
-Tylko mnie więcej nie
strasz.
-Obiecuję, już nigdy
więcej cię nie przestraszę. – powiedziałeś uśmiechając się słodko. – Chodź Olik, odprowadzę cię do domu. – chwyciłeś moją dłoń i pociągnąłeś w stronę
wyjścia.
Tak właśnie powstaliśmy.
Pamiętaj, obiecałeś.
*
Dobry wieczór!
Tekst pisany kursywą to w większości zdarzenia z przeszłości. Pozostałe rozdziały będą podobnie wyglądać.
Pragnę zaprosić także tu. Blog nie mój, ale przyjaciółki, więc i ja dołożyłam tam swoje trzy grosze.
♥
OdpowiedzUsuńAbsolutnie to kocham. Już teraz.
UsuńI taki Andrzejko, co ją niby straszy, jest cholernie kochany i uroczy. Jak zawsze i wszędzie. W sumie.
I tylko martwi mnie, że tu się coś zapewne poplącze, ale natenczas cieszę się.
(Mordka mi się sama śmieje na widok każdego, nowego Andrzeja)
Kiedyś Andrzej był taki miły, beztroski. Teraz chyba zapomniał, co obiecał. Współczuję Oliwii z całego serca, bo straciła bliską osobę, o której przypomina jej mała istotka pod jej sercem. Może Andrzej dojrzeje do odpowiedzialności?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada, czekam na więcej. :D Andrzejek i jego sposób wyznawania miłości >>>> wszystko! Biedna Oliwia była gotowa mu przyłożyć czymkolwiek co by jej w ręce wpadło. Ehh uwielbiam każde blogowe wydanie Wronki. Nawet jeśli potem okaże się draniem to i tak będę go wielbić. :D
OdpowiedzUsuńJa Ciebie pewnie nie zaskoczę, ale już to kocham ♥♥♥ Kocham takiego Andrzeja, kocham taką Oliwkę, kocham ich relacje już na wstępie. I choć wiem, że nie będzie ciągle kolorowo, to i tak to kocham. Nie potrafię napisać nic sensownego (znowuuuuuu), ale słowo "kocham" wyraża tutaj wszystko.
OdpowiedzUsuńMokry i romantyczny Endrju- wielbię to!
OdpowiedzUsuńCiekawe co się zjebało, że mimo obiecanek cacanek, spierdolił sprawę?
Czekam! <3
Boziu jaki fajny rozdział. I na końcu te słowa "Pamiętaj, obiecałeś " <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: zycie-pisane-chwila.blogspot.com
Andrzej widocznie zapomniał o tym wszystkim co tak szczerze obiecywał. Obietnic się dotrzymuje panie Wrona.
OdpowiedzUsuńłiiiii, już się jaram!<3
OdpowiedzUsuńZgasił światło, narobił ochoty na coś romantycznego i się spalił. Oj Andrzejko.
OdpowiedzUsuńObiecanki cacanki?
obstawiam że będzie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńrozochocił, rozochocił i nagle "czy zostaniesz moją dziewczyną"? Endrju, mimo wszystko masz minusa,
OdpowiedzUsuń/igła,
I nie wiem co mam napisać. Po prostu brak mi słów, jednak pewne jest to że bardzo mi się podoba ;) Bardzo ciekawi mnie co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńCiągle się zastanawiam nad tym co tam się mogło wydarzyć. Pewnie kiedyś się dowiem, ale chciałabym już wiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńObiecanki-cacanki?
OdpowiedzUsuńEhh, tak to właśnie jest, jak się obiecuje coś, czego nie się nie chce, albo po prostu nie może dotrzymać.
Andrzej i nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Podoba mi się, retrospekcja jest taka cudowna, że się rozpłynęłam :).
OdpowiedzUsuńAndrzejku, nie mogłeś zostać taki aż do końca?
OdpowiedzUsuńOj, to pytanie w takiej scenerii - przesłodkie. *.*
Świetne, świetne i jeszcze raz świetne to. : )
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Pozdrawiam.
genialne, zakochałam się . <3
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci już kiedyś, że przez Ciebie moja antypatia do Pana Wrony maleje? :) Może jak jeszcze trochę o nim tu poczytam, zacznę go lubić na dobre. Póki co, skutecznie Ci się to udaje. :)
OdpowiedzUsuńJakbym to ja była sama na hali, jakby zgasło nagle światło i jakbym na dodatek wszystkiego słyszała zbliżające się kroki, prędzej bym padła na zawał, niż pomyślała o tym, by poszukać narzędzia obronnego w torbie! :D Andrzej nieźle ją wystraszył, ale myślę, że za to pytanie, które chwilę później usłyszała, cała złość przeszła. :) Ciekawe tylko, co się stało, że relacje pomiędzy nimi się zepsuły...?
pozdrawiam :*
Patex
Czytając prolog miałam ochotę płakać..., a teraz czuję się jak dziecko we mgle.
OdpowiedzUsuńAle muszę Ci podziękować za to, że 'obietnice' to nie są jedynie smutne wspomnienia i zarzuty... to jest piękne. Czekam na ciąg dalszy - do zobaczenia :)
Jakbyś mogła mnie informować na poniższym blogu, byłabym wdzięczna :) Fajnie się zaczyna :D
OdpowiedzUsuńZapraszam jednocześnie na nowy romans/dramat. Nie jest to słodka historia z góry mówię ;) Zapraszam na prolog, po którym ocenisz czy warto czytać ;)
http://przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com/
pozdrawiam i czekam na rozdział, camilla.;*
Wiedziałam, że pokocham to opowiadanie od samego początku. Romantyczny nastrój na hali mmmmm :D No i ogólnie zastanawiam się co wpłynęło na taką zmianę zachowania Andrzeja... Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO. KOCHAM TO. Nie wierzę, że od przeczytania jednego rozdziału można się uzależnić. A jednak.
OdpowiedzUsuńRozpływam się. Nie wiem, co czeka mnie w kolejnym rozdziale, ale jestem pewna, że to będzie tak wspaniałe, jak to!