niedziela, 9 czerwca 2013

obietnica druga




Pamiętasz kiedy tak naprawdę poczuliśmy miłość? Kiedy było tak idealnie?

Czy wtedy było warto tak się starać?

Któregoś zimowego wieczoru siedziałam z Blanką w salonie, zajadałam się szarlotką i wypłakiwałam się przyjaciółce w rękaw. Byłam zła, podenerwowana i smutna, co mogło wynikać z zbliżającego się okresu lub z gorączki i przeziębienia; narzekałam na ciebie, na pracę, na swoje marne życie. Blanka wytrwale to wytrzymywała, wysłuchując mojego bełkotu i paplania, bo "coś jest nie tak". W sumie to wszystko było w porządku, ale to ja niepotrzebnie wmawiałam sobie nieprawdę. Odnosiłam wrażenie, że mnie unikasz, szukasz byle jakiej wymówki, aby wymigać się od spotkań. Niby byliśmy parą, niby chodziliśmy na randki, niby było dobrze. Ale mi ciągle coś nie pasowało. Może po prostu zaczynało mi na tobie zależeć, zaczęłam czuć miłość krążącą w powietrzu bardziej. A ty, mimo że wiedziałeś coś się ze mną dzieję, też nie potrafiłeś zrobić tego kolejnego kroku.
-Blanka, no. Ja go kocham. – wydukałam wpychając w siebie kolejną porcję ciasta.
-No to mu to powiedź.
-Nie wiem jak. Poza tym on się na mnie chyba obraził, bo się nie odzywa. – sięgnęłam po paczkę niebieskich L&M, a Blanka skomentowała to przeciągłym „ehhhh, nie rozumiem cię dziewczyno”

Byłam głupia, tak bardzo mi na tobie zależało. Teraz wiem, że był to duży błąd.

Skończyłam palić i zaproponowałam przyjaciółce kawę, choć było już po 22. Poszłam do małej kuchni, wstawiłam czajnik, nasypałam dwie łyżeczki kremowej kawy do kubków. Stanęłam przy oknie i zobaczyłam twój samochód po blokiem. Myślałam, że mi się przewidziało, albo ktoś ma podobne auto jak ty. Ale po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Stałeś z małą, herbaciną różyczką i słodkim uśmiechem na ustach.
-Andrzej, co ty tu robisz?
-Kocham cię. I jestem kretynem, bo nie umiem tego okazywać. – powiedziałeś jednym tchem i pocałowałeś mnie tak,  że przywarłam plecami do szafy stojącej w korytarzu.
Wplątałeś długie palce w moje rozpuszczone włosy i delikatnie masowałeś skórę głowy. Twój kilkudniowy zarost przyjemnie drażnił moją brodę. Całowałeś mnie delikatnie, ale stanowczo. Tak jak nigdy wcześniej. Miłą chwilę zaprzestało chrząknięcie Blanki i jej wesołe „będę się zbierać, na razie kochani! Ol, zadzwoń!”
-Co powiesz na wspólną kąpiel? – zapytałeś cholernie zmysłowym głosem.
-Bardzo chętnie. – odpowiedziałam pogodnym uśmiechem.
Posadziłeś mnie na łazienkowej szafce, odkręciłeś kurek z gorącą wodą, ująłeś moją twarz w wielkie dłonie i głęboko wpatrywałeś się w moje oczy. Znaliśmy się już długo, ale dopiero teraz dostrzegłam masę detali i szczegółów w twoim wyglądzie. Małe, niebieskie oczy, przydługie, brązowe włosy, zarost dodający męskości, mała zmarszczka na czole, kilka pieprzyków na twarzy, charakterystyczna, wysoko osadzona żuchwa. Umięśnione ramiona i klatka piersiowa, powybijane palce. Kto by pomyślał, że coś nas będzie łączyć. Przecież byliśmy zwykłymi znajomymi z pracy, aż do tego zdarzenia na hali kilka miesięcy temu.
Rozebrałeś mnie i delikatnie podniosłeś; byłam bezwładna, ale bezpieczna w twoich dużych ramionach. Usadziłeś mnie na jednym końcu wanny, a po chwili zamoczyłeś swoje ciało w gorącej wodzie, siadając naprzeciwko mnie. Lustrowałeś moje ciało, chłonąłeś każdy szczegół, jakbyś widział je po raz pierwszy, co prawdą nie było. Usiadłam pomiędzy twoimi nogami i poczułam twoje dłonie na moim karku, łopatkach, biodrach. Subtelnie masowałeś wątłe ciało, namydlając je wrzosowym płynem do kąpieli. Odprężyłam się i pozwoliłam ci robić co zechciałeś. Twoje usta wędrowały od płatka mojego ucha poprzez obojczyk, do piersi. Palcami zataczałeś koła na moim brzuchu, udach, biodrach.
W wannie spędziliśmy dużo czasu, bo gdy wyszliśmy z łazienki było po północy. Włączyłam małą lampkę w nowocześnie urządzonej sypialni, zasłoniłam rolety. Położyłam się do dużego łóżka, a ty po chwili leżałeś obok mnie. Ułożyłam swoją twarz z zagłębienie twojej szyi i długim paznokciem jeździłam po twojej nagiej klatce piersiowej, zostawiając lekkie ślady.
-Kocham cię Oliwia. I obiecuję, że zawsze będę cię kochał. – ucałowałeś moją głowę.

Wtedy ci wierzyłam. Wtedy cię kochałam. Wtedy było pięknie i idealnie. I było tak jeszcze przez pół roku, ale później... Później wszystko się zmieniło, a to co było, nigdy już nie wróci.

Pamiętaj, obiecałeś.
*
Pierdolę to wszystko. 
tak-się-boje / błagam-o-ciepło
 

18 komentarzy:

  1. Totalnie cudowny Andrzej, totalnie w moje gusta.

    I nic więcej nie potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja naprawdę nie wiem, co napisać. Cholera, to jest tak dobre, że nic więcej mi nie potrzeba.

    Andrzeja kocham tak, jak robi(bądź robiła to Oliwia).
    Po prostu Ci dziękuję, to cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przezajebiste :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Im dłużej to czytam, tym bardziej nie wierzę, że taki ideał mógł to spieprzyć. Tyle, że nie ma ideałów...

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest cudne :-) Andrzej wydawał się ideałem no ale cóż nikt nie jest idealny a w szczególności faceci, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  6. Było tak pięknie między nimi a wszystko się musiało rozjebać. Ciekawe co się takiego stało, że się wszystko popsuło?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu zakochałam się. To takie cudowne, piękne, emocjonalne i Kajdi to coś KOCHA <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mistrzostwo świata! Kocham to opowiadanie, no! Było pięknie, cudowanie, ale czar prysł jak bańka mydlana... Zawsze coś się musi spieprzyć ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet największe szczęście kiedyś się kończy. Wszystko znika. Najczęściej bez zapowiedzi, nagle. Smutno mi z powodu, że Olliwia nie potrafiła ułożyć sobie życia z Andrzejem. Chociaż nic na to nie zapowiadało.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cokolwiek Twojego czytam, załamuję się nad sobą samą :c To jest takie cudowne ♥♥♥ Jesteś mistrzem, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Andrzejku, wiedz, że obietnic się nie łamię. Gardzę typami, którzy obiecują, a potem robią swoje.
    I tak go uwielbiam. Jego i te piękne, niebieskie oczy. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku.. *.*
    Świetne to. : )
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Kupiłaś mnie! Rozpływam się totalnie... *.*
    I pytam: jak taki ktoś idealny może łamać obietnice, no jak?! Czekam na ciąg dalszy!
    pozdrawiam,
    Patex;*

    OdpowiedzUsuń
  14. nie pierdol Wiki, to wszystko jest takie dobre <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Endrju, dlaczego zjebałeś? Mogłeś nie wychodzić z upojnej wanny, zostać tam do końca świata i tak bardzo mi się podobać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj Andrzej, Andrzej. Dlaczego złożył obietnicę, skoro jej nie dotrzymał. Miał kochać, a skrzywdził Oliwie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadrobione wszystkie twoje trwające historie i jestem oczarowana *.*
    Andrzeja nie potrafię nie kochać: zostawił nasza bohaterkę i opuścił Bydzię...
    Ale po prostu nie potrafię o.
    Wierzę, że się opamięta.

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże, Endrju, przecież obiecywałeś. Ale w rzeczywistości kocham tego niebieskookiego ♥
    Świetnie piszesz, nadrobiłam i czekam na inf. o nowych rozdziałach na moich blogach :)


    Zapraszam do siebie ;*
    [przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com] #4
    [przyjaciel-nie-na-zawsze.blogspot.com] #2

    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń