Pamiętasz, kiedy
zrozumiałeś swój błąd?
Dni mozolnie płynęły, brzuch rósł coraz szybciej, lato żyło
pełnią życia, a ja przestawałam obwiniać za wszystko to bezbronne dziecko i
chyba powoli przyzwyczajałam się do niego.
Będąc w szóstym miesiącu ciąży, chyba odezwał się we mnie
instynkt matczyny. Często przyłapywałam siebie na spoglądaniu na roześmiane
dzieciaki, biegające pod blokiem, na malutkie ubranka porozwieszane na
wystawach sklepów. Ale dopiero pewnego lipcowego wieczora, siedząc z malinową
herbatą, poczułam to, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłam.
Upiłam łyk ciepłego
napoju, odłożyłam ulubiony kubek na stolik.
Zmieniłam się. Może to
dziecko mnie zmieniło, może Sabina i Blanka mi pomogły. Więcej dbam o siebie,
choć nadal popalam po kątach. Całkowicie wyrwałam się ze świata siatkówki.
Kilka tygodni temu zrezygnowałam z pracy w bydgoskim klubie. Widziałam
współczujące spojrzenia siatkarzy, gdy przyszłam się pożegnać. Od Konarskiej
wiem też, że chłopacy nieźle nakrzyczeli na ciebie i próbowali jakoś wpłynąć na
twoje zachowanie. Jak widać, skutków nie ma. Może i to dobrze. Jakoś sobie
radzę bez ciebie, muszę.
Nagle poczułam
łaskotanie, jakby lekkie uderzenie od wewnętrznej strony brzucha. Zaniepokojona
delikatnie uniosłam ku górze szarą bluzkę i położyłam dłoń na wypukłym brzuchu.
Wsłuchiwałam się w ciszę, czekałam na najmniejszy ruch. Z dłonią na brzuchu
czekałam jakieś dwie minuty, ale nic już nie poczułam. Może tylko mi się co
zdawało. Schyliłam się po kubek, gdy znów poczułam coś poczułam, ale z większą
siłą niż chwilę temu. Teraz już byłam pewna, że to kopnięcie. Jedna samotna łza
potoczyła się po zaróżowionym policzku i skapnęła na bluzkę. Otarłam policzek
kciukiem i chyba właśnie zrozumiałam, że kocham to dziecko. I że cholernie mi
głupio, za to co wyprawiałam kilka tygodni temu. Dlatego teraz muszę sprawić,
żeby wszystko było już dobrze.
Pamiętam jak bardzo zmieszana byłam, gdy odczytałam ten
jeden głupi SMS.
Spojrzałam na zegarek,
który wskazywał dwudziestą drugą. Odłożyłam książkę, a w dłoń chwyciłam
dotykowego samsunga. Jedna nowa wiadomość.
"Cześć. Chciałem się zapytać jak się czujesz? Wszystko w porządku? Dawid
nie chce mi nic powiedzieć, więc pomyślałem że napiszę. Moglibyśmy się spotkać?
Obiecuję, że znajdę trochę czasu.
Andrzej."
Złość, zawód, gniew, rozpacz i…… nadzieja.
Różne emocją mną targały.
Naprawdę nie stać cię było na coś więcej? Tylko głupi SMS?
Nie miałeś mi nic więcej do powiedzenia? Po trzech miesiącach przypominasz
sobie, że gdzieś tam w innej części Polski jest kobieta, która nosi pod sercem
twoje dziecko. I myślisz sobie, a co
tam, napisze do niej. Przecież nic się nie stanie.
Pieprzony dupku, nawet nie wiesz jak bardzo cię nienawidzę.
Ale cholera jasna, cały czas kocham.
Rzuciłam telefon na
łóżko i podążyłam do łazienki. Spędziłam w wannie dużo czasu, rozmyślałam nad
twoim głupim SMS-em. Myślałam, że jesteś dojrzalszy. Zawsze mówiłeś, że skoro ja
jestem młoda i nieco szalona, ty musisz odpowiadać i za mnie i za siebie.
Zapomniałeś, prawda? O wszystkim zapomniałeś.
Może to był dobry czas na przypomnienie?
Ubrana w ogromną
koszulkę z logiem bydgoskiego klubu położyłam się na duże łóżko. Spojrzałam
jeszcze raz na telefon, przeczytałam po raz kolejny te kilka zdań. Wzięłam
głęboki oddech kładąc rękę na brzuchu. Odłożyłam komórkę na szafkę nocną i
próbowałam zasnąć. Po pół godzinie wiercenia się na łóżku wstałam i poszłam do
kuchni. Chwyciłam paczkę papierosów,
wyciągając już jednego gdy nagle poczułam takie charakterystyczne
uderzenie w okolicach brzucha. Rzuciłam paczkę L&M i napiłam się tylko
mineralnej wody. Położyłam się z powrotem, wpatrując się w ciemności.
Niby zdążyłam się przyzwyczaić do twojej nieobecności, ale
chyba wtedy dotarło do mnie, że tak czy siak cholernie mi ciebie brakowało. Brakowało
mi ciebie po drugiej połowie łóżka. Twoich rąk zaplecionych na moim brzuchu,
bosych stóp wystających kawałek za materac. Twojej brody opartej na moim
obojczyku, miło drażniącego moją skórę zarostu. Brakowało mi walk o kołdrę,
która i tak lądowała w nieokreślonym miejscu, bo to ty dawałeś mi największe
ciepło. Brakowało pobudek pocałunkiem w skroń, łaskotek, gdy nie chciałam wstać
z łóżka.
Cholernie brakowało ciebie.
Cholernie brakowało ciebie.
Wibracja rozniosła się
po całym pomieszczeniu otoczonym ciszą. Zdenerwowana, bo już prawie zasypiałam
po omacku odszukałam telefon i bez patrzenia przesunęłam palcem po ekranie,
równocześnie zaczynając rozmowę.
-Halo, Oliwia?
Dzwonię, bo nie odpisywałaś, martwiłem się. Wszystko w porządku?
Słysząc twój głos,
poczułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł ziemnej wody.
-Tak. Czego chcesz?–
odpowiedziałam krótko.
-Moglibyśmy się kiedyś
spotkać? – spytałeś z nadzieją w głosie.
-Nie. Nie wiem.–
rozłączyłam się, nie mówiąc nic, co tak bardzo chciałam ci wykrzyczeć.
Zasnęłam, mocząc
miękką poduszkę łzami.
Już wtedy nie wiedziałam czego chcę. Chciałam ciebie, ale
nie po tym wszystkim. Nie chciałam ci dać drugiej szansy, ale chyba, nawet o
tym nie wiedząc już ci ją dałam.
Pamiętaj, obiecałeś.
*
Ostatnia obietnica, został epilog, a potem znajdziecie mnie już tylko tu.