Pamiętasz, kiedy tak
bardzo mnie zraniłeś?
Bo ja nigdy tego nie zapomnę.
Marzec był bardzo niemiłym dla mnie miesiącem. Pogoda w
kratkę, której ja naprawdę nie cierpiałam, przez co cały czas źle się czułam.
Często kręciło mi się w głowie, co mogło wynikać także z namiaru kofeiny,
palenia papierosów, przemęczenia czy niedożywienia. Dodatkowo zbliżał się
koniec sezonu, który dla ciebie był wyczekiwanym dniem, bo mogłeś w końcu
odpocząć. Mieliśmy wyjechać do Hiszpanii na wakacje, pamiętasz?
Delecta z tobą na czele walczyła bardzo dzielnie, ale jednak uległa
Jastrzębskiemu Węglowi, zajmując i tak historyczne, czwarte miejsce. Byłam
dumna z drużyny, z całego sztabu, do którego nota bene również należałam i ja.
Doskonale pamiętam jak podczas pierwszego meczu w Jastrzębiu
siedziałam w salonie z Blanką i Sabiną - żoną Dawida Konarskiego. Zaciskałyśmy
kciuki, krzyczałyśmy zawzięcie. Ja jako asystentka trenera nie jeździłam z
drużyną na mecze wyjazdowe, zajmowałam się głownie meczami na własnej hali.
-No nie gadaj, że
Holmes nie jest przystojny!
-Kubiak lepszy.
-Nieprawda.
Słucham kłótni Sabiny
z Blanką na temat urody Jastrzębiaków i wesoło się uśmiecham. Dziewczyny
przedrzeźniają się jeszcze chwilę, a ja wstaję z kanapy z zamiarem pójścia do
kuchni. Momentalnie zakręca mi się w głowie, tracę równowagę i runę jak długa z
powrotem na kanapę.
-Oliwia! – słyszę
krzyk żony atakującego Delecty. A później już nic nie słyszę, nic nie widzę.
Tylko ciemność.
Budzę się w
przerażająco białym pomieszczeniu. Unoszę ciężkie powieki i widzę moje przyjaciółki
siedzące na krzesełkach. Po kilku chwilach do sali wchodzi lekarz, wypraszając
tym samym dziewczyny. Pyta jak się czuję, a mnie o dziwo nic nie dolega. W tym
sensie, że nic mnie nie boli.
-Zrobiliśmy pani
dokładne badania. To naprawdę nic poważnego, zwyczajne objawy ciąży. Gratuluję,
zostanie pani mamą.– doktor uśmiecha się do mnie pogodnie.
Gwałtowny natłok myśli
zaprząta cały mój umysł. Najpierw jest niedowierzanie, później przerażenie, a
potem radość. Będę mamą. Noszę pod sercem nasze dziecko. Co prawda nie
planowaliśmy jeszcze dzieci, ale mówiłeś , że chciałbyś mieć w przyszłości śliczną
córkę albo silnego syna. Pytam się lekarza, który to tydzień. Odpowiada, że siedemnasty.
Zdziwiona mówię, że prawie nic nie przytyłam, regularnie miewałam miesiączkę,
tylko zdarzały się te omdlenia i zawroty głowy. Doktor odpowiada, że przebieg
ciąży jest indywidualny, każda kobieta inaczej go przechodzi, ale że mam się
nie martwić, bo wszystko jest w porządku. Po kilku minutach do sali ponownie
wchodzą dziewczyny, pytając co mi jest, bo nikt nie chciał im udzielić
informacji.
-Jestem w ciąży. –
mówię cicho, zdając sobie sprawę, że nie jest jednak tak kolorowo. Mam
dwadzieścia jeden lat i zaszłam w niechcianą ciąże. Niechcianą, na pewno nie teraz.
Dziewczyny dobiegają do mnie, przytulają i szczerze gratulują, a ja odsuwam od
siebie negatywne myśli i cieszę się razem z nimi.
Po kilku godzinach
wychodzę ze szpitala w towarzystwie przyjaciółek.
Czyżbym już wtedy przeczuwała, że nie będzie dobrze?
Ale później, głupia i naiwna uwierzyłam, że naprawdę będzie
wszystko pięknie, a ty na wieść o dziecku chwycisz mnie w ramiona i pocałujesz,
mówiąc jak bardzo się cieszysz.
Dlatego z niecierpliwością oczekiwałam na twój powrót z
Jastrzębia-Zdroju.
Dzwonek do drzwi
rozniósł się po całym moim mieszkaniu. Wiem że to ty, bo wcześniej dzwoniłeś do
mnie i poinformowałeś, że gdy tylko dojedziecie do Bydgoszczy skoczysz do
siebie na chwilę i przyjeżdżasz do mnie. W rurkach i luźnej, białej bluzce z
krótkim rękawkiem podążam do drzwi. Stoisz uśmiechnięty, z rękoma w kieszeniach
dżinsów. Rozpięta skórzana kurtka, a pod nią granatowa koszulka.
-Tęskniłem. – mruczysz
i całujesz mnie prosto w usta, zamykając za sobą drzwi.
-Ja też. I mam dla
ciebie niespodziankę. – mówię i ciągnę cię w stronę salonu.
Siadasz na kanapie,
sadzając mnie na swoich kolanach.
-No Oliwia, mów co to
za niespodzianka. – mówisz zaciekawiony,
przeczesując dłonią moje długie włosy.
Chwytam twoją dłoń,
podnoszę swoją koszulkę i kładę na nagim, płaskim jeszcze brzuchu.
-Jestem w ciąży.
Spoglądasz to na rękę
na moim brzuchu, to na moje oczy. Jesteś przerażony, ale to przecież nic złego.
Uśmiecham się pokrzepiająco, ale ty zabierasz dłoń z mojego brzucha i wstajesz.
Kręcisz się po salonie, nie odzywając się.
-Ale Oliwia? Jak to? –
pytasz po dłuższej chwili.
-Normalnie kochanie.
Nie cieszysz się? – moja mina staję się coraz bardziej poważna.
-Nie o to chodzi.
-A o co? – pytam zdenerwowana.
-Nie jestem na to
gotowy. Oliwia, postaraj się mnie zrozumieć. Mam całe życie przed sobą, moja
kariera rozkwita. Nie mogę tego zniszczyć. Wiem, że poradzisz sobie sama. Coś
wymyślisz. – mówisz kierując się ku korytarzowi. Idę za tobą i z przerażeniem
patrzę jak zakładasz swoją kurtkę.
-Andrzej, co ty
robisz?
-Wychodzę. Wiesz,
dostałem propozycję z Bełchatowa. Chyba z niej skorzystam. Obiecuję, że będę ci
pomagał, jak będę miał wolne.
-Zostawiasz mnie z
dzieckiem? – krzyczę ile sił mam w gardę.
-Oliwia, nie
dramatyzuj. Przecież będę płacił alimenty. Po prostu nie chcę tego dziecka. Pa
mała, dasz sobie radę. – całujesz mnie w głowę i wychodzisz.
Osuwam się po ścianie
i wybucham płaczem.
Pieprzony dupek.
Przez ciebie znienawidziłam tą małą istotę, która teraz jest
dla mnie całym światem.
Przez ciebie chciałam ją zabić, bo obwiniałam ją za to, że
jej tatuś jest nieodpowiedzialnym idiotą.
Pamiętaj, obiecałeś.
*
Cały czas nie wiem jak zakończyć to opowiadanie...
Dodaję, bo dzisiejszy dzień był naprawdę genialny.
Kto chcę razem ze mną pojarać się spotkaniem reprezentacji Argentyny w centrum handlowym? :D